sobota, 27 kwietnia 2013

Dolecielismy...

do Bangkoku tuż przed polnocą, a myśleliśmy, ze będziemy pół godziny po, więc znowu linie lotnicze nas mile zaskoczyly. Wymieniliśmy ostrożnie walutę i jak się później okazalo, kurs dolara na lotnisku nie bardzo różni się od kursu obowiązującego w bankach. Po wyjsciu z lotniska - na dole czeka kolejka taksówek i stwierdziliśmy, ze w ten sposób będzie można najwygodniej dotrzeć na glowny dworzec autobusowy Mo-chit (na północ od centrum bangkoku), z którego odjezdza autobus do Lobpuri. Liczba taksówek jest olbrzymia, nie wybiera się jednak pojazdu według swojego uznania lecz należy podejść do stanowiska, do którego kierowcy stoją w kolejce i oczekują na przydzielenie pasażerów przez obsługę.

Zgodnie z ostrzeżeniami taksówkarz nie włączył taksometru i zmieszał się, gdy zwróciliśmy mu uwagę. Faktycznie dworzec jest dość daleko od lotniska. Po dotarciu pokoczowalismy pod dworcem na krawężniku ok 2h majac duzo czasu na zwiedzenie "okolicy". Sklepiki spożywcze na dworcu są stale otwarte - więc bez problemu można kupić napoje i przekąski, a nawet coś na ciepło. W głównym holu na ławkach i na ziemi spało mnóstwo osób, rodziny z dziećmi, a mnisi mieli wydzielony odrębny pokój. My woleliśmy zostać na dworze, pozniej przenieśliśmy sie na najbardziej zachęcająco wyglądający trawnik naprzeciwko dworca, gdzie również spało trochę osób, ktoś nawet rozwiesił hamak, a w krzakach i po trawie buszowała drobna zwierzyna (szczury i jakies inne mniejsze myszowate), która wcale nie krępowała się obecnością ludzi.

Kasy biletowe otwieraja sie od okolo 4.30, kupiliśmy więc za 100 batow bilety na  autobus o 5.10 do Lobpuri. Już od pierwszych chwil w Bangkoku doświadczyliśmy słynnej tajskiej życzliwości. Obsługa bardzo miła, pani z kasy zawołała kierowcę, który doprowadził do właściwego stanowiska nr 96. Mały klimatyzowany busik dotarł na miejsce przed czasem (potwierdza sie informacja, ze Tajowie jeżdżą bardzo szybko nie zważając na ograniczenia predkosci). Po drodze zmarzliśmy (ostry nawiew klimatyzacji), a za oknem lało.  Zaraz po naszym przyjezdzie wypogodzilo się.

"Koczowanie" przed dworcem autobusowym
Na trawniku przy dworcu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz